Oj dizisiaj miałam zabiegany dzien zresztą w sumie od poniedziałku tak jakoś latam po lekarzach kontrolach urzędach itp instytucjach naszczeście wszystko jakoś udało się pozałatwiać kontrole też pomyślnie wypadły poza jedną okulistyczną okularkijak nic będę nosić non stop:) na nosie. A po takim lataniu i zjedzeniu zupki dzisiaj był krem z ziemniaczków z grzankami doprawiny czosnkiem, cury pycha :) a na drugie danie ryż z cary i kurczaczek :)
takie karteczki moja córeczka robiła na Dzień Babci i Dziadka
takie zdjęcie kolczyków znalazłam jakieś dwa miesiące temu zrobione jak nie dłuzej tylko chyba jakoś mi się zapomniało pokazać
a tak wyglądało dzisiejsze zmaganie z nartami mojej Kalinki oczywiście bez upadków się nie obyło :)
a tutaj robi "aniołki" jak to ona mówi:)
ani sie obejrzysz a mała z nart przerzuci się na snowboard hehe super zdjecia pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńPierwsze koty za płoty - czyli upadki załatwione teraz już tylko jazda :) ewa
OdpowiedzUsuńI znów pyszne jedzonko :) Mała narciarka pewnie zajadała z apetytem.
OdpowiedzUsuńJak fajnie:) Ja robiłam orły na śniegu:)
OdpowiedzUsuńznowu smaka robisz potrawkami :) Też muszę mojemu Sławkowi sprawić takie nartki :)
OdpowiedzUsuństrasznie lubię kiedy pokazujesz migawki ze swojego zycia :)
OdpowiedzUsuńKalinka wymiata na tych nartach :) no i ANIOŁKI na śniegu...ja do tej pory potrafię się taplac w śniegu jak dziecko! hehe :)
OdpowiedzUsuńsmakowicie u Ciebie...
a kolczyki-nono tego jeszcze u Ciebie było...takie TWOJE...turkusik i lekkośc :) piękne...pasują do Ciebie!